Kolejny raz sprawdziła się stara prawda, że najlepsze są nieplanowane imprezy.
„Bierzemy ten wieczór takim jaki będzie…” – powiedział mój mąż patrząc na mnie, kiedy zatrzymując się na światłach zastanawialiśmy się gdzie może być parking na który musieliśmy wjechać.
W tym momencie usłyszeliśmy głośne bum i samochód, który zatrzymał się tuż za nami chyba źle obliczył odległość.. Na szczęście nic się nie stało, zderzak wytrzymał, a my stając kilka chwil później na miejscu parkingowym o numerze 22 wiedzieliśmy, że będzie dobrze i że czeka nas fajny piątkowy wieczór.
Czasem od jednego spotkania do kolejnego mija bardzo dużo czasu, ale spotykając się ponownie z tymi samymi ludźmi i w tym samym miejscu czujemy się tak jakby minął zaledwie tydzień… i chyba o to chodzi.
Na ile oceniasz ten wieczór? – zapytał mnie następnego dnia mój mąż patrząc na mnie jednym okiem spod poduszki. Hmmm… Chyba dałabym dziesięć na dziesięć. Ja też – odparł – dobrze że go nie zaplanowaliśmy…
– 2 piersi z kurczaka,
– pół łyżeczki curry,
– łyżeczka kurkumy,
– ok. 5 łyżek oliwy,
– sól do smaku,
– połówka świeżego ananasa.
– 3/4 szklanki jogurtu,
– łyżka majonezu,
– pokrojony w bardzo drobną kostkę kawałek ananasa,
– wyciśnięty ząbek czosnku,
– sól do smaku,
– cukru na czubku łyżeczki,
– pól łyżeczki curry.
Wszystko dobrze wymieszać.
Podawac z ciepłymi szaszłykami.