Jak jest zima to musi być zimno pani kierowniczko. Takie jest odwieczne prawo natury!
Zasadniczo zima to czas karnawału, melanży, prywatek, domówek, posiadówek, biforów i afterów.
A że zasadniczo zależy nam na jak najlepszym wyglądzie, bowiem takie jest odwieczne prawo kobiet w piątkowy lub sobotni wieczór, kiedy stajemy na rzęsach, aby wbić się w postświąteczno-sylwestrowym czasie w najlepszą i nie wiedzieć czemu skurczoną w ciągu ostatnich miesięcy kreację, staramy się zagłuszyć wewnętrzny głos, który dopomina się o porcję dodatkowych, zimowych kalorii.
Jednak z wewnętrznymi głosami to jest tak, że nijak nie da się ich zagłuszyć jeśli już się pojawią dopominając o swoje. Pomyślałam fast food, pomyślałam soczysty cheesburger i chrupiące, opiekane skrzydełka i kiedy już miałam poprzestać na wizycie w jednym z przybytków, które dbają o nasze dodatkowe warstewki tłuszczu przypomniało mi się, że mam w lodówce masło orzechowe. Pomyślałam: Ameryka! Jednak jeszcze wtedy nie skrystalizował się pomysł na danie, które było dopiero w bardzo wczesnej fazie konceptualizacji, a  moje owładnięte myślą o kaloriach myśli poszybowały ku hot-dogom z prażoną cebulką, hamburgerom z soczystym pomidorem, musztardą i majonezem, świeżo wypieczonym muffinom z jagodami, czekoladowemu brownie, popitym zimną coca-colą, maślanym chlebkom bananowym, naleśnikom z syropem, soczystym żeberkom z sosem barbecue, średnio wysmażonym lub nawet krwistym stekom, makaronowi z serem, piankom Marshmallow i kanapce fluffernutter, czyli kanapce z masła orzechowego i kremu z pianek Marsmallow. Tylko Amerykanie mogli wymyślić coś takiego. Wyobrażacie sobie?

 

 

Jednak moje myśli nie poprzestały na tych popularnych, zadomowionych u nas frykasach, tylko lotem swobodnym mijały luizjańską jambalayę (czyli ryż smażony z dodatkami w postaci cebuli, czosnku, pomidorów, ryb, skorupiaków, kurczaka), gambo (mocno doprawiony bulion z dodatkami warzyw, skorupiaków i kurczaka), unosiły się chwilę nad cobblerem (rodzaj zapiekanego z owocami ciasta), który już zawsze kojarzyć mi się będzie ze sceną z Rzezi Polańskiego z Kate Winslet. Przeszybowały nieobojętnie obok puszystego jak niebo sernika nowojorskiego, z wyraźną ochotą spojrzały na limonkowe ciasto z Key z Florydy, dłużej zastanawiając się nad kanapką Rubena (z kiszoną kapustą, serem, konserwową wołowiną, i sosem z musztardy rosyjskiej lub tysiąca wysp), aż wreszcie spokojnie dotarły i wylądowały bez zakłóceń nad makaronem z sosem z masła orzechowego.


Gdybym nie była sobą życie byłoby prostsze i mniej ekscytujące zapewne, ale, że jestem sobą, połączenie makaronu z sosem z masła orzechowego podekscytowało mnie tylko przez chwilę, ale na tyle mocno, żeby energia tej ekscytacji pozwoliła mi przystąpić do działania.

Składniki:
– ugotowany al dente makaron dla dwóch osób,
Sos:
– 1 cebula pokrojona w drobną kosteczkę,
– 1 łyżeczka masła i łyżka oliwy,
– 3 łyżki masła orzechowego,
– 2 łyżeczki sosu sojowego,
– 1/2 szklanki mleka,
– sól i cukier do smaku.

Przygotowanie:
Cebulę przesmażyć na patelni na szklisto na maśle i oliwie. Dodać masło orzechowe, sos sojowy i mleko. Doprowadzić do zagotowania i chwilę gotować (3 minuty) na wolnym ogniu. Doprawić solą i cukrem do smaku. Wymieszać z gorącym makaronem ugotowanym al-dente.

Prywatnie dziękuję ci Ameryko za whisky i Edwarda Hoppera.
Żałuję że nie mogę podziękować za Tildę Swinton, Benedicta Cumberbatch i chłopaków z Top Gear.
A jeśli już podziękowania – to dziękuję Kuba za najlepszy popcorn jaki jadłam – prosto z Chicago – serowo-karmelowy – prawdziwy smak Ameryki w ustach ; )

 

Smacznego!