Pamiętacie zeszyty szczerości? i jeszcze wcześniejsze pamiętniki z wpisami: „na górze róże na dole fiołki…” z zagiętymi rogami? Albumy ze zdjęciami, wpisami i wklejanymi pamiątkami? Taki nasz vintagowy, oldschoolowy Facebook na miarę naszych czasów. Już wtedy chcieliśmy wiedzieć co dzieje się u innych, podejrzeć, dowiedzieć się co ktoś lubi, a czego nie. Niewinna lista pytań, która porządkowała nasz dziecinny świat w wiedzę niezbędną co do koleżanki i kolegi ze szkolnej ławki. Uzupełnialiśmy nieświadomie nasze profile odpowiadając na pytania o ulubiony kolor, ulubioną potrawę, posiadanie zwierzęcia, ulubiony zespół no i najważniejsze pytanie, które padało na koniec: czy mnie lubisz?
Kiedy najfajniejszy chłopak w klasie oddawał zeszyt z udawaną obojętnością kilkunastolatka, wszystkie odpowiedzi na pytania o ulubiony kolor, pupila, danie i napój nie miały oczywiście żadnego znaczenia, bo stanowiły przecież wyłącznie tło dla ukrytego pomiędzy cyframi pytania o inicjały dziewczyny w klasie którą lubi się najbardziej. Chichocząc z emocji w dziewczyńskiej toalecie w czasie najdłuższej przerwy, wyciągałyśmy zgiętą kartkę z odpowiedziami, z wolnej przestrzeni między zszywaczami, spomiędzy dwóch sklejonych stron zeszytu. Dwa inicjały, wpisane kulfonami na zgiętej kartce papieru naszego ówczesnego mikroświata umiejscowionego pomiędzy bramkami szkolnego boiska mogły zmienić wtedy wszystko.
 
Pisząc ten post pomyślałam sobie że odpowiem na kilka pytań o sobie dość błaho i niezobowiązująco, bez większego namysłu :). Kolejność powstawała przypadkowo i spontanicznie i przyznam że fajnie było to zrobić nie zagłębiając się za bardzo w prywatne sprawy, ale też nie pisać że lubię schabowego z kapustą 🙂
Nie wiem dlaczego pierwszy do głowy przyszedł mi zapach.

1. lubię zapach świeżo mielonej kawy i mocno ususzonych grzybów, a nie lubię zapachu świeżo koszonej trawy (nie wiem dlaczego)
2. jeszcze nigdy nie piekłam bezów (ale zamierzam!)
3. używam w kuchni półproduktów (uważam że upraszczają życie, ale czasem oczywiście mam ochotę wyżyć się i dać ujść emocjom przy pięciowarstwowym torcie)
4. robię spory bałagan w kuchni (ale staram się, żeby go nie było)
5. nie znoszę siekania i krojenia (np. warzyw na sałatkę)
6. mogę przygotowywać 4 potrawy jednocześnie (patrz punkt 4)
7. bardzo wiele rzeczy w kuchni robię na oko i żeby powstał wpis i przepis muszę wszystko skrupulatnie zapisywać
8. nie zjem rozgotowanego makaronu, nie lubię kaszy gryczanej, awokado, chłodników, mango (co nie znaczy że tego nie jem i nie próbuję – chyba że chodzi o rozgotowany makaron
9. nie lubię spóźniać się na pociąg i do kina (nie wiem dlaczego nie dotyczy to pracy) – muszę być conajmniej 10 minut przed odjazdem pociągu i oglądając w kinie reklamy zawsze nerwowo patrzę na wszystkich spóźnialskich obładowanych nachosami i popcornem obiecując sobie, że następnym razem zrobię tak samo (czego nigdy nie robię)
10. mam naprawdę dobrą (rewelacyjną) pamięć do twarzy i do nazwisk, ale z reguły nie pamiętam jaka dziś jest data
11. denerwuję się strasznie gdy przegrywam w karty lub jakąkolwiek grę planszową
12. nigdy nie oszukuję podczas gry w karty (nawet jeśli gram w makao)
13. nie rozumiem po co wymyślono ekrany dotykowe (pisanie sms-ów niezmiennie mnie denerwuje)
14 . potwornie boję się latać samolotem
15. zdarza mi się (notorycznie) zasypiać przed telewizorem który zdarza mi się (notorycznie) wyłączać dopiero rano
16. mam niezrozumiałą dla siebie samej łatwość wchodzenia w relacje z kasjerkami, ekspedientkami, kioskarkami ze wszystkich sklepów i punktów usługowych w mojej okolicy i nie tylko – nie byłabym sobą gdybym nie zamieniła paru słów, które potem przeradzają się w relacje typu: ooo dawno pani nie było..a ja mam dla pani te krople do nosa do inhalacji..
i na koniec:
denerwują mnie naprawdę chude dziewczyny, które mówią że są grube – mam wtedy ochotę zjeść na ich oczach dwie tabliczki czekolady i nawet nie mrugnąć okiem ; )

 
Przepis jest na zapiekankę z ziemniaków i makreli chociaż mogłaby to być jakakolwiek inna wędzona ryba np. pstrąg. Urozmaiciłam zapiekankę o podsmażanego pora oraz do połowy śmietany dodałam musztardę z ziarnami gorczycy, a do drugiej części kilka łyżek tartego chrzanu.
Przepis na jedna większą foremkę lub kilka mniejszych. 
Ja użyłam 4 foremek do zapiekania o średnicy 14 cm każda.
Składniki:
– ok.10 ziemniaków średniej wielkości,
– 1 średni por,
– masło i oliwa do przesmażenia,
– 1 średniej wielkości wędzona makrela,
– 2 śmietany kremówki 30% – każda 200 ml – można użyć 18%,
w 2 opcjach:
– 3 łyżeczki musztardy z ziarnami gorczycy,
– 3 łyżeczki tartego chrzanu,
(jeśli robicie wersję w jednym naczyniu wybierzcie opcję z musztardą lub z chrzanem)
– sól i pieprz do smaku,

 

 

Przygotowanie:
Ziemniaki kroimy na cienkie plasterki.
Jeśli wolimy grubsze plastry radzę wstępnie obgotować obrane ziemniaki przez około 10-15 minut.
Makrelę obieramy z ości.
Por siekamy drobno i przesmażamy na maśle z oliwą około 10-15 minut. Solimy.
Naczynia do zapiekania smarujemy masłem.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Układamy w naczyniu pierwszą warstwę ziemniaków, na to warstwę pora oraz makreli. Kolejną warstwę ziemniaków, warstwę pora i warstwę makreli. Kończymy warstwą z ziemniaków.
Połowę śmietany (200 ml) mieszamy z chrzanem, drugą połowę (200 ml) z musztardą.
(przy wariancie z musztardą albo chrzanem zużywamy całą śmietanę (400 ml) i odpowiednio po 6 łyżeczek chrzanu lub 6 musztardy). Solimy i pieprzymy do smaku.
Śmietaną zalewamy ziemniaki. Powinny być w całości przykryte.
Wstawiamy do piekarnika i zapiekamy przez około 40 minut – ostanie 10-15 minut pod funkcją grill.

 

Możemy podawać z sałatką z pomidorów.
Po wyciągnięciu z piekarnika – tuż przed podaniem posypujemy drobno pokrojonym szczypiorkiem.
Smacznego!