Jaka piękna katastrofa.. Można powiedzieć po wejściu do kuchni, kiedy gotuję ja.
Blat często przypomina obrazy Jacksona Pollocka.
Gotowanie T. to Mark Rothko w czystej postaci.

Mistrzem improwizacji jestem ja. Gotuję prawie wyłącznie na oko i później odmierzam to oko bardzo dokładnie, żeby podać przepis. T. gotuje odmierzając wszystko skrupulatnie i odkłada poszczególne składniki do misek i miseczek.

Jest jednak kilka spezialites de la mezon, kiedy pozwala sobie na absolutną spontaniczność i geniusz tworzenia. To bardzo wąska, męska specjalizacja doprowadzona do perfekcji.
1. Makaron z jajkiem.
Myślę, że gdyby pozwolić mężczyznom, którzy nie potrafią gotować pofantazjować w kuchni – wszystko zalaliby jajkiem. Makaron z jajkiem przygotowywany przez mojego męża ma jednak w sobie ten element szaleństwa, który sprawia że powstaje coś wyjątkowego. Nigdy nie wiem ilu przypraw użyje. Podejrzewam, że wszystkich które nawiną się pod rękę, od curry począwszy, na przyprawie do kebaba skończywszy, zanim makaron oblepi jajeczna masa. Obojętnie ilu przypraw by nie użył, makaron zawsze wychodzi r e w e l a c y j n y.
2. Klopsy.
Najbardziej delikatne i miękkie w środku, z najbardziej chrupiącą otoczką. Ja nie potrafię takich zrobić. Zawsze z ciekawym dodatkiem. Jadłam już klopsy z curry. Klopsy z miodem. Nie wiem jak to się dzieje, ale zawsze są świetne.
3. Kanapki.
Bezwzględnie wszystkie dziurki chleba muszą być zalepione masłem. Wystawanie spod plastra sera suchych fragmentów chleba dyskwalifikuje najlepszą kanapkę na całej linii.
Nie można układać dwóch warstw sera lub wędliny na jednej kanapce. To niedopuszczalne.
Można łączyć paprykarz z żółtym serem i musztardą, czy kiszoną kapustę z kiełbasą i majonezem. To całkiem normalne. (Kanapki z reguły je sam, najchętniej o 23-ciej, mlaskając mi z zadowoleniem nad uchem, oczywiście w łóżku, kiedy ja próbuję złapać pierwszy sen).
4. Jajecznica.
Od paru lat perfekcyjna, ale dopiero pod naporem protestów. Miałam już okazję p r a w i e  z j e ś ć idealną jajecznicę, do której w ostatniej chwili dorzucono sporą garść majeranku i sowicie polano przyprawą maggi w płynie.

Właściwie jakby na to nie patrzeć – idealne skomponowane męskie menu na cały dzień…

 

 

(Przepis własny)


Składniki na paluchy:
– kawałek ciasta francuskiego pokrojony w 10 pasków o wymiarach ok. 15 cm na 1 cm.
– sól morska, suche ziarna maku, sezam.
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzej do temperatury 210 stopni.
W przygotowane paski ciasta francuskiego wgnieść sól, mak i sezam (najlepiej z obu stron). Każdy pasek skręcić i ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec przez około 10-15 minut, aż się zezłocą.

Składniki na zupę:
– 1 spora cebula,
– liść laurowy,
– 3 ziela angielskie,
– 2 łyżki oliwy,
– 2 łyżki masła,
– 6-8 dorodnych, dojrzałych ulubionych pomidorów,
– 3/4 szklanki bulionu,
– 2 łyżki gęstego jogurtu,
– łyżeczka curry,
– sól, pieprz i cukier do smaku.

Przygotowanie:
Każdy pomidor naciąć od góry na krzyż. Włożyć do miski. Zalać wrzątkiem. Odczekać kilka minut. Wyciągnąć i ściągnąć bez trudu skórkę. Pokroić w grube kawałki, wycinając gniazda nasienne  i pozostawiając sam miąższ.
Cebulę pokroić w kostkę i przesmażyć w garnku na oliwie. Pod koniec smażenia dorzucić listek laurowy i ziele angielskie. Gdy cebula zmięknie dodać masło i pomidory. Chwilę podusić. Pomidory puszczą po chwili sok. Dodać bulion i pogotować około 15 minut bez pokrywki na wolnym ogniu. Po tym czasie zestawić z ognia, wyjąć liść laurowy i ziele angielskie, zblendować na gładki krem. Dodać curry, sól, pieprz i cukier do smaku. Pogotować jeszcze chwilę – około 5-10 minut, aż smaki się połączą. Dodać jogurt i wymieszać. Spróbować raz jeszcze, ewentualnie dodać cukru i/lub soli. (pomidory lubią cukier – zawsze dodaję cukier do sosów pomidorowych lub dań z pomidorów).

Podawać z paluchami.

Smacznego!

Przepis bierze udział w akcji:
Warzywa psiankowate 2014