To wcale nie będzie tekst o Walentynkach 😉
Ale że Walentynki przyszły do nas ze Stanów, to będzie to tekst o amerykańskiej kuchni.
Trudna sprawa. Bo z czym kojarzy Wam się amerykańska kuchnia?
Mnie amerykańska kuchnia kojarzy się przede wszystkim z fast-foodami, indykiem na święto dziękczynienia, sokiem pomarańczowym w ogromnych plastikowych pojemnikach wyciąganym z lodówki i pitym na zimno prosto z opakowania, kanapką z masłem orzechowym, policjantami opychającymi się donutsami i skrzydełkami z kurczaka wcinanymi na finałach Super Bowl (ponoć podczas tego finału Amerykanie zjedli ich ponad 1,25 mld).
1. Amerykanie uwielbiają restauracje.
Od czwartku do niedzieli nie ma szans, żeby ot tak wejść do restauracji z ulicy i dostać stolik. To samo tyczy się śniadań w weekendy oraz lunchu.
2. W Ameryce nie ma kolacji.
Jest śniadanie, lunch i obiad (ok. godz. 18:00).
3. Lunch obowiązkowo na mieście.
O godzinie 11:30-12:45, 70% ludzi wychodzi z pracy jeść na mieście. W tym czasie w fast-foodach i restauracjach można liczyć na spore kolejki.
4. Jajka i pancakesy na śniadanie.
Amerykanie na śniadanie jedzą przede wszystkim jajka podawane w każdej postaci (jajecznica, jajka sadzone, omlet z szynką, różnymi rodzajami sera i pomidorami oraz pancakes (grubsze naleśniki podawane jeden na drugim w formie tortu, głównie z bitą śmietaną i owocami, polane obowiązkowo syropem klonowym. Do tego podawany jest smażony bekon w formie plastrów i grzanka z masłem.
5. Kanapki XXL na lunch.
Jeśli kanapka wygląda jak hamurger ze wszystkimi możliwymi dodatkami jest ok. Kanapki podawane są z frytkami lub chipsami.
6. Steki na obiad.
Na obiad, czyli godzinowo naszą kolację, najczęściej serwuje się steki podawane z warzywami i frytkami. Popularne są również żeberka w sosie BBQ i grillowany łosoś.
7. Drive thru.
Każda restauracja ma okienko w którym wydaje jedzenie na wynos. Masz ochotę jechać 500 m po ulubioną kanapkę? Nic prostszego. Wsiadasz w samochód, jedziesz, kupujesz, wracasz i jesz.
8. Dolewki kawy.
Jeśli zamówisz w lokalu kawę, to za każdym razem jak masz już połowę kubka pytają cię z szerokim uśmiechem o dolewkę.
9. Uśmiechnięci kelnerzy.
W Stanach obowiązkowe jest dawanie napiwków od 10-20% wartości rachunku, wiec dbanie o ciebie jest również obowiązkowe (choć odnoszę wrażenie, że nikt się do tego specjalnie nie zmusza).
10. Płać raz – jedz za dziesięciu z dokładkami, czyli ALL YOU CAN EAT.
Takie miejsca gdzie płacisz raz, a potem domawiasz sobie tyle razy ile masz ochotę są w Stanach bardzo popularne i zawsze jest tam pełno otyłych rodzin, które jedzą ile mogą, a ostatnią porcję biorą na wynos 😉
11. Gotowce.
Jedzenie zamawiane jest głównie z knajp albo kupowane są gotowe dania w sklepach. Ugotowane i obrane ze skorupek jajka to już prawie standard.
12. Frytki.
Podawane do 80% dań.
13. Bezpłatna woda.
Podawana z automatu, na zasadzie pij tyle, na ile masz ochotę.
14. Czekadełko.
W 70% restauracji zanim podadzą ci główny posiłek dostaniesz porcję małego dania za darmo np. sałatkę cezar z grzankami, zupę, nachos z różnymi sosami itp.
15. Sieci fast-food.
Fast foodów jest tutaj pełno. Kuszą reklamami w telewizji i niskimi cenami. McDonald’s, KFC, Burger King, Wenddy’s, Red Lobster (czyli ff z krewetkami), Diary Quenn, Chick fil A, Panda Express (azjatycki ff), Taco Bell (meksykański)…. i dużo, dużo innych.
16. Brak dobrego chleba. W Stanach dostępne jest głównie białe pieczywo, dość słodkie jak na nasze standardy.
Amerykańskie waffles – takie nasze gofry – głównie na słodko, ale bekon też może się zdarzyć 🙂 żródło:google |
Śniadanie bez jajek to nie śniadanie! źródło:google |
Pankaces z bitą śmietaną. źródło:google |
śniadanie #1 źródło:google |
śniadanie #2 źródło:google |
Omlet (to tylko część śniadania) źródło:google |
Waffles z bekonem źródło:google |
źródło:google |
Nie wiem czy Amerykańska kuchnia mogłaby mnie rozczarować.
Bo czy z gruntu może rozczarować coś co tworzone jest po to aby sprawiać przyjemność?
Mam wrażenie że wszystko w kuchni amerykańskiej ma sprawiać przyjemność.
W myśl zasady: All You Can Eat.
Zazdroszczę im steków, skrzydełek i żeberek BBQ.
Lubię takie wynalazki jak masło orzechowe, które amerykanie mogą wsadzić dosłownie wszędzie. Nawet do swoich ulubionych kanapek.
Najsłynniejsza kanapka z masłem orzechowym to PB&J (Peanut Butter &Jelly).
Ponoć przeciętny Amerykanin zjada aż 2 500 kanapek PB&J zanim skończy szkołę średnią.
Elvis Presley, który uwielbiał masło orzechowe, stworzył swoją własną kanapkę, w której pomiędzy chlebem znalazły się: masło orzechowe, banany i bekon.
Amerykanie tak lubią masło orzechowe, że 1 marca obchodzą National Peanut Butter Lover’s Day.
Postanowiłam połączyć miłość do polskich naleśników z miłością do masła orzechowego i tak powstały naleśniki PB&J 😉
Przepis na naleśniki (około 10 sztuk dużych, ale cienkich):
Przyznaję że naleśniki robię zawsze na oko.
Po prostu w cieście znaleźć się musi mąka, mleko, jajko i odrobinę cukru.
Ciasto musi mieć odpowiednią konsystencję, taką luźno-gęstą, żeby równomiernie rozprowadzić je na patelni.
Składniki:
– 1 1/2 szklanki mąki,
– 1 i 3/4 szklanki mleka,
– 1 jajko,
– szczypta soli,
– spora łyżeczka cukru,
– olej do smażenia.
Masa z masła orzechowego:
– 200 g serka śmietankowego,
– 2 czubate łyżki masła orzechowego
Dodatkowo:
– ulubiony dżem z czarnej porzeczki.
Przygotowanie:
Wszystkie składniki ciasta dobrze wymieszać. Nalewać chochelką na dobrze rozgrzaną i natłuszczoną olejem patelnię. Smażyć z obu stron na złoty kolor. Odłożyć, zsuwając z patelni na talerz.
Serek śmietankowy wymieszać z masłem orzechowym.
Tak powstałą masą smarować naleśniki, dokładając i rozsmarowując na tym dżem z czarnej porzeczki.
– Hał ar ju filing?
By usłyszeć, że dobrze.
No to w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam Happy Valentines!
Wygląda bardzo apetycznie! 🙂
Coś dla mnie 🙂 Uwielbiam połączenie masła orzechowego i dżemu 🙂 Kanapka Elvisa też mi smakowała, tyle, że w wersji bez bekonu 🙂
Naleśniki wyglądają przepysznie! 🙂 Fajny, dowcipny tekst! Dodałabym jeszcze, że kawa jest cienka, jak na standardy europejskie, stąd te dolewki! 🙂
Tak mi się wydawało, że piją taka cienką ale czarną, chyba bez mleka? 🙂