Gdyby pewne rzeczy można jeść bez konsekwencji – jak na przykład obłędne brownie, które kupuję w małym bistro na pętli tramwajowej za jedyne dwa złote lub na przykład spore ilości karmelizowanej cebuli to pewnie bym tak robiła. Jednak wszystko to co w nadmiarze, może się wreszcie znudzić, a nic nie smakuje lepiej niż dawkowane co jakiś czas. Można wtedy delektować się każdym kęsem.
Gdybym miała wymienić rzeczy, które naprawdę lubię i które podejrzewam nie byłyby mi się w stanie znudzić, to na pewno byłyby to:
– kaszka manna z palonym masłem i cukrem,
– czekoladowe brownie,
– szparagi zapiekane pod beszamelem,
– bita śmietana,
– kotlet schabowy w panierce podawany z surówką z surowej tartej marchewki ze śmietaną i cukrem,
– tiramisu z malinami…
…i pewnie jeszcze wiele innych rzeczy, ale nie przychodziło mi do głowy nic zdrowego, więc wolałam przestać 😉 Można by skomponować z tego całkiem niezłe menu na cały tydzień i jak sami widzicie nie ma tu nic specjalnie wyszukanego. Tomek nie pomógł mi w komponowaniu tej listy, bo kiedy spytałam go: „Przypomnij mi co tak bardzo, ale to naprawdę bardzo lubię jeść”? to bez chwili namysłu powiedział: „wszystko”, po czym dodał: „czerninę”. 
Do listy dokładam karmelizowaną cebulę z delikatnym, kremowym puree ziemniaczanym. Kto nigdy nie jadł karmelizowanej cebuli z puree z ziemniaków, ten nie wie co dobre. Karmelizowana cebula to najlepsza rzecz pod słońcem. Łatwo ją przygotować, a przydaje się w tartach, jako dodatek, do sosu do pieczeni, do zapiekanek, świetnie smakuje z podsmażanymi kiełbaskami. W sumie nie zdawałam sobie sprawy w jak wielu przepisach wykorzystuję karmelizowaną cebulę i jak bardzo ją lubię. Nie może jej więc tutaj zabraknąć.
Do przygotowania karmelizowanej cebuli potrzebne będą
następujące składniki:
– 8 cebul,
– kilka łyżek oleju,
– 1/3 szklanki dobrej jakości octu balsamicznego,
– 1 spora łyżka brązowego cukru,
– sól do smaku,
– ok. pół szklanki wody,
Przygotowanie:
Cebulę obrać i pokroić w półplasterki. Na patelni rozgrzać olej. Wrzucić cebulę, odrobinę posolić i dusić na małym ogniu około 20-25 minut, co jakiś czas mieszając. W trakcie dodawać wody, która i tak pod koniec odparuje. Gdy cebula zmięknie i nabierze jasnozłotego koloru dodać ocet balsamiczny i cukier i dusić cebulę do zredukowania octu jeszcze jakieś 15 minut. Pod koniec ewentualnie doprawić odrobiną cukru i soli. Cebula musi być słodko-słona i kwaskowa od octu balsamicznego. Jest naprawdę dobra. Idealna do smażonych kiełbasek lub puree z ziemniaków.
Smacznego!