W ferworze przedświątecznych przygotowań postanowiłam upiec coś… zielonego. Przeglądając internet trafiłam na idealnie zieloną, wiosenną babkę za szpinakiem. Postanowiłam rozbić ją jednak na nieco mniejsze części i upakować do foremek na muffiny. To był bardzo dobry pomysł. Babeczki wyszły niezwykle pulchne, delikatne, pachnące wanilią (nie szpinakiem), no i oczywiście zielone.! Zielone, taką najprawdziwszą, wiosenna zielenią. Uprzedzam pytanie numer jeden: szpinak jest niewyczuwalny w ogóle. Uprzedzam pytanie numer dwa: uwielbiam szpinak, ale niekoniecznie w słodkich babeczkach. Tutaj tego nie ma. Koniecznie wypróbujcie. Robią wrażenie!
Przepisy trzeba jednak czytać od początku do końca. W tym przypadku doczytałam do pierwszej linijki: zmiksuj szpinak w blenderze. Namordowałam się strasznie, trwało to niestandardowo długo, kiedy mój wzrok padł na linijkę numer dwa: wlej oliwę i razem zmiksuj. Nawet taki w miarę doświadczony kulinarny wyga przeoczył fakt, że cokolwiek wkładasz do blendera, warto przyspieszyć sprawę za pomocą drobnego poślizgu jakim może być jakikolwiek płynny składnik.  W tym przypadku olej. Przypomniał mi się od razu Adaś Miauczyński z filmu Nic śmiesznego i jego las, który miał być lasem krzyży, ale niestety nie wpadł on na pomysł, żeby przewrócić kartkę…
Robiłam babeczki według tego przepisu.
Składniki: (wg oryginalnego przepisu forma 12 x 22 cm).
Włożyłam ciasto do 12 foremek na muffiny, ale radzę wam zapakować je do 14 foremek, lub też zostawić na zmarnowanie tą resztę i nie mieć wyrzutów sumienia, bo ja niestety nałożyłam po sam czubek i babeczki wyrosły niczym (i tu przepraszam za skojarzenie) małe atrapy atomowej bomby.
– 170 g mąki
– 200 g cukru
– 100-150 g listków świeżego szpinaku
– 110 ml oliwy z oliwek
– 2 duże jajka
– 1 łyżeczka esencji waniliowej
– 1,5 łyżki soku z cytryny (dodałam startą skórkę z umytej połowy cytryny zamiast soku),
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia
– szczypta soli
na lukier: 
– 1 łyżka soku z cytryny
– 3 łyżki mleka,
– cukru pudru tyle żeby lukier był bardzo gęsty.
+ dowolna posypka, w moim przypadku cukrowe gwiazdki.
Przygotowanie:
Opłukane listki szpinaku przełóż do blendera, wlej oliwę i zmiksuj na gładką masę.
Do miski wbij jajka, dodaj cukier puder i miksuj kilka minut na gładką masę. Dodaj esencję waniliową, skórkę otartą z cytryny oraz zmiksowany z oliwą szpinak. Wymieszaj. W osobnej misce wymieszaj przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Dodaj do masy jajeczno-szpinakowej i wymieszaj tylko do połączenie składników.
Piekarnik nagrzej do 180 stopni.
Ciasto przełóż do foremek na muffiny (tylko do 3/4 wysokości!) wyłożonych papilotkami. Wstaw do piekarnika i przecz przez około 30-35 minut (do suchego patyczka).
Upieczone babeczki, po kilkunastu minutach wyjmij z foremki, w której się piekły (moja foremka ma dziurki na 12 babeczek) i studź na kratce. Jak całkiem ostygną, polukruj i ozdób według uznania.

 

Smacznego!