Koszmar przedszkola?

Były dwa. A właściwie trzy.
Pierwszy to zupa owocowa na kisielu ze smętnymi i szarymi wiśniami z komputu rozgotowanymi do granic możliwości, tak samo jak makaron.
Drugi to zupa mleczna na płatkach owsianych lub na makaronie (nie pamiętam co gorsze).
Trzeci to surowa marchew, którą trzeba było zjeść do czasu wyjścia na spacer.

Niechęć do zup mlecznych (poza tą na kaszy mannej) i wszelkich owsianek tkwiła więc we mnie bardzo długo, prześladując mnie swoim mdłym smakiem przez lata. Do czasu kiedy mój biedny żołądek odmówił posłuszeństwa i ciepła owsianka stała się dla mnie jedynym ratunkiem na śniadanie. O dziwo okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują i po kilku niewielkich eksperymentach odkryłam takie proporcje i taki sposób jej przygotowania jaki mi odpowiada.

Sądzę, że każdy ma swój sposób na przygotowanie owsianki. Niektórzy używają płatków owsianych błyskawicznych, niektórzy zwykłych. Są tacy którzy zalewają płatki owsiane na noc wodą i rano dodają tylko świeże owoce. Niektórzy słodzą owsiankę miodem, niektórzy w ogóle nie używają cukru, tylko odrobinę ją solą. Niektórzy nie wyobrażają sobie zjeść ją na ciepło, inni jedzą wyłącznie gorącą. Niektórzy robią ją na mleku, inni na wodzie. Nie wiem jaki sposób jest najlepszy. Myślę że po prostu taki jaki nam smakuje. Nie wyobrażam sobie rozpoczynania dnia zjedzeniem czegoś niedobrego. (Niestety do jaglanki się  nie przekonałam, mimo wielu eksperymentów i szukania sposobu na smak dla mnie najlepszy. To po prostu nie dla mnie).

 

 

Moja owsianka musi być:
1. przygotowana na mleku,
2. proporcje wg mnie najlepsze to 1 część płatków i 3 części mleka (lub odrobinkę więcej),
3. preferuję płatki błyskawiczne (wiem, że mają wyższy indeks glikemiczny, ale nic nie poradzę),
4. ze szczyptą soli,
5. z płaską łyżeczką cukru,
6. ciepła (oznacza to, że przygotowuję ją kilka minut gotując płatki na mleku i po przygotowaniu i odstaniu kilku minut – zjadam).

Najlepszy do przygotowania owsianki jest wg mnie niewielki rondelek z powłoką teflonową.
Kiedy stawiam rondelek z owsianką na niewielkim gazie, wiem że mam jeszcze kilka minut na poranną bieganinę i wcale nie muszę do niej zaglądać.

Składniki na moją owsiankę:
(trudno podać dokładne proporcje, bowiem z reguły robię ją na oko)
– płatki błyskawiczne i mleko w proporcji 1 do 3, (ok. 5 sporych łyżek płatków),
– szczypta soli,
– płaska łyżeczka cukru.

Przygotowanie:
Płatki zalewam mlekiem i gotuję z dodatkiem szczypty soli i płaskiej łyżeczki cukru na niewielkim gazie przez około 2 minuty od czasu zagotowania się mleka. Razem wszystko trwa nie więcej niż 7-8 minut.

Jakie dodatki?
Wszystkie jakie przypadną wam do gustu.
Lubię taką bez niczego. Czasem na samym początku dorzucam rodzynki.
Czasem dokładam łyżeczkę masła orzechowego, które bardzo fajnie smakuje w połączeniu z gruszką (z bananem tworzy połączenie dość słodkie i jednolite, ale co kto lubi).
Bardzo dobrze smakuje z truskawkami (kupuję mrożone, rozmrażam i „rozdziabuję” je widelcem dodając jednocześnie szczyptę cukru pudru).
Czasem ścieram świeże jabłko i dorzucam szczyptę cynamonu.
Kiedy ostatnio spotkałam się z moimi znajomymi blogerami zastanawialiśmy się jak smakowałaby owsianka z bekonem. Z dodatkiem syropu klonowego? Czemu nie…

PS. Nie jest to najbardziej fotogeniczne danie świata, ale z przybraniem już zdecydowanie tak 🙂

 

Smacznego!