Na Krecie byliśmy w 2015 roku. I choć najbardziej zapamiętam zapierające dech plaże Balos i Elafonissi, to tak jak przy każdym wyjeździe zawsze zależy mi na uchwyceniu i zapamiętaniu klimatu danego miejsca. Bez samochodu, wyjścia poza hotel, „objazdówki” i zatrzymywaniu się w każdym miejscu, które wywołuje ochy i achy, klimatu złapać się nie da. Wyspę da się objechać spokojnie w tydzień. Poniżej zdjęcia takiej Krety jaką zapamiętałam latem 2015 roku.