Dąb i dynia/ Ignacy Krasicki
Kiedy czas przyzwoity do dojźrzenia nastał,
Pytała dynia dęba, jak też długo wzrastał?
„Sto lat”. „Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz”
Rzekła dynia. Dąb na to: „Próżno ze mnie szydzisz;
Pięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz:
Jakeś prędko urosła, tak też prędko zginiesz”.
Dynia kojarzyła mi się kiedyś wyłącznie z kompotem – z dodatkiem goździków i kwasku cytrynowego. Później z wydrążonymi, wykrzywionymi szczerbatym uśmiechem głowami przygotowywanymi na Hallowen. Jeśli ktoś miał taką dynię – to było naprawdę coś.
Od kilku lat dynia jest jednym z najbardziej „trendy” warzyw. I bardzo słusznie. Nie wyobrażam sobie jesieni bez dyni i eksperymentowania z jej uniwersalnym smakiem.
Składniki:
– 2,5 szklanki dyni startej na tarce o grubych oczkach,
– 200 g ricotty,
– 1 jajko,
– skórka starta z połowy pomarańczy i kilka kropel olejku pomarańczowego,
– 2 łyżki cukru,
– 3 łyżki mąki,
– olej do smażenia,
– cukier puder do posypania.
Przygotowanie:
Startą na tarce o grubych oczkach dynię wymieszać dokładnie z jajkiem. Dodać ricottę, startą skórkę z pomarańczy i olejek oraz mąkę. Dokładnie wszystko wymieszać. Smażyć niewielkie placuszki na dobrze rozgrzanej patelni po 3-4 minuty z każdej strony. Osaczyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Podawać ciepłe posypane cukrem pudrem.
Zrobiłem… poprawne