Tą zupę można przyrządzić tylko wtedy, kiedy mamy do dyspozycji najlepsze, najsłodsze, najbardziej dorodne, mięsiste, wczesno-jesienne pomidory, które zebrały w sobie wszystkie smaki gorącego lata. To bardzo gęsta, aromatyczna, mocno pomidorowa zupa. Nie ma właściwie żadnych dodatków. W tej zupie rządzi i króluje pomidor. Bardzo ważne jest wcześniejsze przesmażenie pomidorów na maśle (!).

Zdarza mi się robić naprawdę różne zupy pomidorowe – na mięsie, na wywarach mięsnych i warzywnych, z dodatkiem warzyw, zimą na koncentracie i pomidorach z puszki, z dodatkiem ryżu, makaronu i lanych kluseczek. Jednak ta zupa poza pomidorami ma niewiele dodatków i innych warzywno-mięsnych składników. W związku z tym, że śliwki i pomidory zamawialiśmy późnym latem w ilościach hurtowych, tą zupę robiłam najczęściej i o dziwo.. nie miałam jej dość.

Bardzo ważne jest odpowiednie posłodzenie i dosolenie zupy – tak, żeby miała odpowiednio wyważony smak: słodko-słono-kwaskowy. Zupa jest mocno pomidorowa – nie jest rozcieńczona żadnym wywarem – z pewnością będzie smakowała tym, którzy lubią intensywne smaki.

Składniki:
– 3 spore łyżki masła,
– ok 20 dorodnych, mocno dojrzałych mięsistych pomidorów średniej wielkości,
– 3 ziela angielskie,
– 2 listki laurowe,
– ok. 7-8 łyżeczek cukru,
– ok. 2-3 łyżeczek soli,
 – gęsta śmietana i grzanki z chleba razowego jako dodatek.

Przygotowanie:
Pomidory myję, skórkę nacinam na krzyż i wycinam twardsze nasady ogonków. Pomidory zanurzam na kilka minut we wrzątku. Obieram ze skórki. Kroję na mniejsze części, np. ćwiartki (nie trzeba tego robić zbyt dokładnie). Kto nie lubi pestek z pomidorów może je usunąć łyżeczką. Ja bardzo lubię ich kwaskowy smak i z reguły w ogóle ich nie usuwam.
W garnku rozpuszczam 3 łyżki masła  i chwile zostawiam na ogniu (ok. 2-3 minuty), aż zacznie robić się jasnożółte. Dodaję pomidory i przesmażam je chwilę mieszając z masłem. Pomidory po chwili puszczą sok. Gotuję je na wolnym ogniu „we własnym sosie” około 10-15 minut. Po tym czasie zestawiam z ognia i bardzo dokładnie blenduję. Z powrotem wkładam na ogień. Dodaję liść laurowy i ziele angielskie. Gotuję na wolnym ogniu jeszcze około 15 minut. Doprawiam solą i cukrem. Ważne jest, aby doprawiać stopniowo i próbować. Nie można wrzucić od razu 3 łyżeczek soli i 8 łyżeczek cukru. Wiele zależy od słodkości i smaku pomidorów. Proporcje sól-cukier to mniej więcej 1/3 do 2/3. Pomidory bardzo lubią cukier i ja nie wyobrażam sobie nie posłodzenia zupy pomidorowej – choć w zasadzie dodaję cukier dla złamania smaku do większości zup: )

Zupę podaję z gęstą śmietaną i np. grzankami z razowego chleba.

Zupa jest wystarczająco gęsta, ale kto nie przepada za zupami o mocno skoncentrowanych smakach może zrobić lane kluseczki i dodać jeszcze do zupy słodką, płynną śmietanę (która nieco ją rozrzedzi) np. 12%.

Lane kluseczki:
– 1 jajko,
– 2 łyżki mąki,
– sól.

Jajko rozmącić i wymieszać z mąką. Doprawić solą. Masę wlewać do gotującej się zupy najlepiej przy ściankach (zupa jest gęsta i przy bokach garnka najbardziej „bulgocze” i masa ma szansę szybko się ściąć).
W wariancie z kluseczkami dolewamy do zupy płynną śmietankę.

Smacznego!