W oczekiwaniu na zimę robię przed-przed świąteczne porządki. Przerzucam tony rzeczy, w których na pewno nie będę już chodzić. Każda szafa ma swoją pojemność, ale moja zdaje się mieć nieograniczoną powierzchnię. Porządkuję kuchnię i odnajduję ulubione miseczki, które ukryły się na ostatniej półce, w głębi najwyższej szafki. Zamykam oczy i wyobrażam sobie czy w szufladzie, którą chcę uporządkować są rzeczy które są mi potrzebne. Niestety choć bardzo się staram, nic sobie nie przypominam, ale oczywiście gdy otwieram szufladę okazuje się, że wszystko jest do czegoś potrzebne i niczego nie mogę wyrzucić. Szykuję do wydania książki, których już nie będę czytać, robiąc miejsce na następne. Szukam smaków, które choć odrobinę przypomną mi lato.
Dziś nie potrzebuję trzywarstwowego tortu z masą marcepanową, kremem, musem, wiśniami, posypką, kruszonką. Wypiekanego, chłodzonego, przekładanego, nasączanego, przekrawanego i z tym wszystkim co powoduje że deser i ciasto jest wybitne (i przy okazji pracochłonne).
Dziś ten deser ma wszystko. Naprawdę mogłabym zjeść wszystko. Sama.
Do ostatniego kawałeczka nasączonego kawą biszkopta. Do ostatniej łyżeczki, która zawinie muślinowy, słodki i delikatny jak puch mascarpone z ubitą śmietaną. Do ostatniej malinowej pesteczki, którą też można znaleźć w konfiturze. Mogłabym. Zapomnieć o glutenie, stewii, słodziku, kaszy jaglanej, kaloriach, byciu fit, odpowiednim BMI i tylko przygotowywać sobie dodatkową warstewkę tłuszczyku na zimowe dni.
Tak jak bohaterki amerykańskich filmów zajadają swoje smutki jedząc lody w litrowych opakowaniach, mogłabym zakraść się nocą do lodówki i tak, aby nie obudzić nikogo z domowników zasiąść pod grubym kocem, przed migoczącym ekranem telewizora wyjadać łyżeczką ten właśnie deser. Mogłabym. I gdyby ciasta nosiły w sobie ten ładunek emocjonalny, który mają w sobie ludzie ten deser byłby moim najlepszym przyjacielem.
 
Składniki:
– około 1,5 szklanki dobrej, mocnej kawy rozpuszczalnej lekko posłodzonej,
– 2 opakowania sera mascarpone – 2  x 200 g,
– 200 ml kremowej śmietanki 30%,
– 2 opakowania okrągłych biszkoptów,
– 3 czubate łyżki cukru pudru,
– 1 słoik konfitury malinowej ok. 450 g (używam konfitury Łowicz),
– kakao w proszku do posypania.
Deser przygotowujemy w szerokim naczyniu (może być przeźroczyste, może być ceramiczne). Pierwsza warstwa to biszkopty. Każdy biszkopt „przetrzymujemy” w kawie około 2-3 sekundy. W osobnym naczyniu ubijamy na sztywno śmietankę. Dodajemy serki mascarpone i mikserem łączymy je z ubitą śmietaną. Na koniec dodajemy cukier puder i jeszcze raz miksujemy. Na warstwie biszkoptów kładziemy warstwę mascarpone. Na to warstwę konfitury malinowej. Kolejna warstwa to znowu maczane w kawie biszkopty. Liczba warstw zależy od wielkości naczynia. Ostatnią warstwą powinna być warstwa mascarpone obficie posypana kakao (przy użyciu małego sitka). Deser schładzamy w lodówce.
Smacznego!